Autor: M. Johnson, J. Green, L. Myracle
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 335
Cena okładkowa: 34,90
Moja ocena książki: 8/10
Książka zawiera 3 dość krótkie opowiadania świąteczne. Wszystko dzieje się w małym miasteczku Gracetown, które zasypuje największa od kilkudziesięciu lat śnieżyca. Metrowa warstwa śniegu sprawia, że ruch jakichkolwiek pojazdów staje się niemożliwy. Pogoda z pewnością nie sprzyja w szukaniu swojej drugiej połówki, jednak w Święta wszystko jest możliwe. ;)
Właśnie mamy Święta, jednak już niedługo się skończą. Jeśli chcielibyście zachować magię i klimat Bożego Narodzenia - ta książka na pewno się wam spodoba.
Zacznijmy od tego, że jedynym znanym mi autorem z tej trójki jest John Green. Jestem jego fanką i uwielbiam jego książki i styl pisania. Myślałam, że jego opowiadanie spodoba mi się najbardziej, jednak tak się nie stało.
Pierwsze opowiadanie nosi tytuł "Podróż wigilijna" i napisała je Maureen Johnson. Właśnie ta historia stała się moją ulubioną, ponieważ była przepełniona jedynym w swoim rodzaju humorem i naprawdę się przy niej uśmiałam.
Drugie, "Bożonarodzeniowy cud pomponowy", wyszło spod pióra Johna Greena. Tutaj nie będę się rozwodzić. John Green to John Green. Opowiadanie jest pełne akcji i humoru. Postawiłabym je na drugim miejscu.
Najsłabsze było moim zdaniem otatnie opowiadanie, "Święta patronka świnek", Lauren Myracle. Doceniam jednak to, jak autorka poprzeplatała wątki z poprzednich historii do swojego opowiadania.
Jak zwykle muszę też wtrącić swoje trzy grosze na temat okładki. :) Jest bardzo ładna i podoba mi się, że pasuje do pozostałych książek Johna Greena, bo dzięki temu świetnie prezentuje się na półce razem z innymi. ;)
Podsumowując: Naprawdę miła i lekka książeczka, wręcz stworzona do odstresowania się i poczytania przy choince i herbacie. Jeśli będę chciała przypomnieć sobie atmosferę świąt to na pewno do niej wrócę. Co dziwne, kiedy skończyłam czytać, pomyślałam o tej śnieżycy. Wyglądam przez okno, a tu - ŚNIEG!!! :) Przypadek?
Szkoda, że u nas nie ma śniegu. Przydałby się nadałby świąteczny klimat. Może nie aż taka śnieżyca ale trochę by się przydało. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTak bardzo chcę tę książkę! Ooo *.*
OdpowiedzUsuńŚwięty Mikołaj mi jej nie przyniósł, więc chyba sama zamówię w najbliższym czasie :D
OdpowiedzUsuńAkurat ją czytam i jest dość ciekawa :D
OdpowiedzUsuńOpowiadanie Maureen Johnson mi też spodobało się najbardziej, żółwik! :D Przy czytaniu części Lauren spędziłam najwięcej czasu, bo nudziło mnie niemiłosiernie. Chociaż nie, jest to spowodowane raczej główną bohaterką - dawno nie miałam do czynienia z tak nielogicznie postępującą i denerwującą postacią >:( Chodzi mi dokładnie o scenę *uwaga, spojler, kto nie czytał książki, niech to pominie* zrywania, to jej denerwujące podejście "on nic nie rozumie!!!1!!!11!" Miałam wtedy ochotę książkę zamknąć i więcej do niej nie wracać, to straszne O_o
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę bardzo, bardzo spóźnione Wesołych Świąt! :P
Dziękuję i nawzajem! (choć za kilka godzin będzie po świętach... ) :)
UsuńJa również uwielbiam styl tych okładek, od razu widać, że to książki Greena :)
OdpowiedzUsuńksiazki-recenzje-czytelnicy.blogspot.com